4 grudnia 2016

Diabolicznie debilny Dumbledore

Ahoj, drodzy czytelnicy! Ponieważ wrażliwiątko dopadło paskudne stworzenie zwane Prawdziwym Życiem, zostałam wrobiona w poproszona o zastępstwo. W Internetach wołają na mnie Pirat i dziś to ja postaram się umilić wam czas na Zbrodniach. Oh boy. Na pewno będzie bardzo ciekawie. (W tym miejscu pragnę przekazać serdeczne pozdrówka od Szanownej Autorki wraz z bonusową przesyłką specjalną dla was. Nie ma za co <3).
((c) floccinaucinihiliphi...)
W tę szarą niczym portki Severusa niedzielę zajmiemy się bohaterem, który nawet poza fandomem potterowskim wzbudza sporo kontrowersji. Oczywiście ocena Albusa Dumbledore’a i wszystkiego, co od premiery Insygniów o nim wiadomo, to rzecz zupełnie indywidualna i nie na niej będziemy się skupiać. Bo i po co, skoro na horyzoncie majaczy piękny, soczysty kąsek? Panie i panowie, oto pięćdziesiąt ficzkowych twarzy dyrektora Hogwartu, najpotężniejszego czarodzieja naszych czasów, a.k.a. starego Dumbla lub Dropsa.
Nie od dziś wiadomo, że kreowanie skomplikowanej postaci o złożonej osobowości to przeżytek (w dodatku czasochłonny), a np. wiarygodne wyważenie jej zalet i wad może uniemożliwić czytelnikom rozpoznanie, komu w tekście mają kibicować. (Prawdopodobieństwo psychologiczne? To jakiś pokemon?) Z tego też powodu obraz kanonicznego Dumbledore’a na ogół prezentuje się w postaci płaskiej jak naleśnik – tyle tylko, że w różnych odsłonach co innego temu spłaszczeniu podlega.
 Na moje pirackie oko tytułem jednego z dwóch najbardziej charakterystycznych (bo dociągniętych do skrajności) wcieleń dyrektora można ochrzcić tzw. Dumbledore’a Zidiociałego, przewijającego się w tle wielu fanfików, szczególnie tych skoncentrowanych na pairingach. Dzięki prostemu zabiegowi pozbawienia dyrektora wszelkich objawów inteligencji, możecie oszczędzić sobie gimnastyki przy szukaniu pretekstu do umieszczenia swoich pacynek w jednym pomieszczeniu (co niechybnie doprowadzi do wielkiej miłości). Wlepienie nienawidzącym się uczniom wspólnego szlabanu? Zorganizowanie im prywatnego dormitorium, mimo że są z różnych domów i w ogóle przeczy to jakimkolwiek zasadom logiki? Co to dla naszego Dumbla (swoją drogą: skrót przypadkowy? – nie sądzę, bo bardzo adekwatny)! Człowiek starszy, doświadczony, z ogromną wiedzą? Wybitny, potężny czarodziej i kawaler Orderu Merlina Pierwszej Klasy? Pff, też mi coś! Niech rozdaje cytrynowe dropsy komu popadnie, notorycznie rzuca waszym gołąbeczkom znaczące spojrzenia, knuje, jakby ich tu zeswatać, i zaciera ręce w nadziei na przyszłe becikowe. Przecież w kanonie i tak był starym dziwakiem, więc kto powiedział, że nie można dodatkowo amputować mu mózgu i zrobić z niego stukniętego idioty? Podpowiedź: absolutnie nikt, zatem bez obaw dajcie się ponieść skrzydłom (braku) wyobraźni.
  Drugi najczęściej spotykany model – również skrajny, choć tym razem z drugiej strony spektrum i znacznie bardziej szkodliwy – to w moim odczuciu Albus Zło Wcielone. Pamiętacie, jak kanoniczny Dumbledore stawił czoła dawnemu przyjacielowi, chcącemu dominacji czarodziejów nad mugolami? Jak na ogół odbierany był przez otoczenie, włączając w to Harry’ego, pozytywnie jako człowiek i autorytet, nawet mimo czarnych kart w swojej historii? Znów: indywidualną ocenę bohatera pozostawiam każdemu z osobna, trzeba jednak przyznać, że jakieś tam dobre cechy miał. To znaczy – chyba że piszecie ficzka, bo wtedy, jak wiadomo, nie trzeba nic. Podstępność i ogólne zUo mogą stanowić u was główny trzon kreacji Dumbledo… khem, chciałam oczywiście powiedzieć: Dropsa. (Nawiasem mówiąc, całkiem fascynujące, że jednorazowa scena odwijania cytrynowych dropsów przyczyniła się do powstania „ksywki” tak zakorzenionej w fanonie, jak choćby Smok i Diabeł w roli synonimów Malfoya i Zabiniego. Ale może to zupełnie normalne, a ja jestem jakaś dziwna).
  Dość interesującym wariantem kreacji takiego evil!Dumbla jest przyczepienie mu łatki głównego antagonisty, przy którym Voldemort sprawia wrażenie puchatego króliczka. No co? Nie wiedzieliście, że masowe morderstwa mugoli mogą być usprawiedliwione i przedstawione jako działania Tych Dobrych? Chyba czytacie za mało opek, drodzy czytelnicy, logika nadal rzuca się wam na mózgi. Absolutnie nikt nie powinien zadawać pytań, jeśli Cytrynowy Drops zostanie klasycznym Bondowym czarnym charakterem, którego nadrzędnym celem jest władza nad światem, a głównym zajęciem manipulowanie Harrym Sierotką Potterem. W jaki sposób, zapytacie? Och, możliwości są niemal nieskończone! Na początek proponuję ujawnienie, że Ron i Hermiona, i w ogóle najlepiej wszyscy przyjaciele Pottera są li tylko marionetkami, a za sznurki pociąga nie kto inny, jak zUy dyrektor. Tak, dokładnie – każdy jeden niech donosi evil!Dumblowi o poczynaniach Harry’ego, bo przecież opko to nie miejsce na subtelność, trzeba dokładnie pokazać, kto jest Tym Złym, żeby ktoś się przypadkiem nie pogubił. Do kompletu można jeszcze dorzucić szantaż i rozmaite sztuczki stosowane przez Dumbledore’a, by zmusić naszego Wybrańca do posłuszeństwa. Czytaj: pokonania Voldemorta, co oczywiście wiąże się wyłącznie z korzyścią dla samego dyrektora, nigdy nie dla samego Pottera czy tam reszty czarodziejskiego świata. Kto by się przejmował jakimiś przepowiedniami i tym, że główny antagonista sagi nieustannie dąży do pozbycia się dzieciaka? Guzik, Harry jest skrzywdzony i rozżalony, bo go wykorzystano, co zwykle okazuje się zadziwiająco dobrym sposobem na wepchnięcie go w towarzystwo Snape’a, Voldemorta lub innych Jedynych Prawych fanonu, czyli oczywiście Ślizgonów. Ewentualnie w ramiona któregoś z nich, ale różnica tak naprawdę jest niewielka. (Tutaj należy chyba wspomnieć, że w bardziej hardcorowych wariantach relacja dyrektora z Harrym przybiera nawet postać maltretowania albo i gorzej, pozwolę sobie jednak nie wchodzić tutaj w szczegóły – czytaliście notkę o emo Harrym, you know the drill, zastąpcie tylko Vernona Dumbledore’em i gotowe).
((c) albus119)
 Gdzieś spomiędzy wymienionych ekstremów nieśmiało wyściubia nos trzecia ficzkowa odsłona Dumbla, nieco bardziej wyważona, ale jakimś cudem wciąż równie przerysowana. Chodzi mianowicie o Albusa Większe Dobro – zatem mającego czyste intencje, ale zabierającego się do naprawiania świata metodą „po trupach do celu”. Zwykle, podobnie jak przy Czystym Złu, główną ofiarą poczynań Dumbledore’a staje się Harry, dyrektor nie czyni mu jednak krzywdy z wrodzonej złośliwości i dla frajdy, ale w trosce o losy calusieńkiego świata. I nie byłoby w tym nic aż tak niezwykłego (niektórzy powiedzieliby nawet, że w odniesieniu do kanonu to dość adekwatne), gdyby nie fakt, że w większości przypadków i ta kreacja zostaje spłycona do maksimum. U rdzenia najczęściej do złudzenia przypomina Albusa Czyste Zło, robiącego rzeczy przyćmiewające działania samego Czarnego Pana, jednak zakamuflowana zostaje motywem dobrych chęci i „obowiązku wobec większego dobra”, który radośnie stwarza pozory złożoności i skomplikowania.
 Nie twierdzę, oczywiście, że nie da się tego zrobić dobrze. W ogóle każdy z powyższych schematów (z pominięciem może Dumbledore’a Zidiociałego, tam nie widzę ratunku) i pewnie wiele z tych, które perfidnie pominęłam, można by spokojnie wcielić w życie jeśli nie z dobrym, to chociaż z bardzo przyzwoitym efektem. Ale do tego potrzeba czasu i starań – a wszyscy wiemy, że w ostatecznym rozrachunku liczy się nie jakość, a ilość komci. Duh.
  (Na sam koniec: mam nadzieję, że moje zastępstwo, choć nieco chaotyczne, zbytnio nie bolało. Dziękuję wrażliwiątku za gościnę, a was, moi drodzy, pozdrawiam ciepło).

31 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Tak więc chciałam tylko dorzucić, że w HP i Przeklęte Dziecko występuje jeden z tych "Dropsów", ale szczegółów nie zdradzę.
      [SPOJLER]Jest to jednak tak bardzo złe, iż muszę powiedzieć o prawie gejowskim wątku w tej chorej książce! Rozmowa obrazu profesora z Harrym wywołała u mnie wrażenie, że nasz bohater był niemalże molestowany przez Albusa! Jak, dlaczego? Rowling, co Ty robisz? Nie wiem.[/SPOJLER]

      Usuń
    2. Huh, powiem Ci szczerze, że nie odebrałam takich wibracji od wspomnianej sceny - ale kto wie, kto wie, może ja się po prostu nie znam czy coś. :D Zresztą, to Przeklęte Dzicko. Z tym nigdy nic nie wiadomo.

      Usuń
    3. Tego jeszcze nie było, żeby się ludzie w komciach przepychali o pierwszeństwo :'D.
      Eee, teraz muszę to przeczytać i sama ocenić tę scenę ;_;.

      Usuń
  2. Ach, Dumbledore, Dumbledore. Niektóre jego kreacje z punktu widzenia logiki są absurdalne, ale jeżeli fic jest dobrze napisany, to nikomu to nie przeszkadza. Pamiętam nawet jeden, w którym cała szkoła została uwięziona w szklanej kuli, Harry poszedł po pomoc do dyrektora i wtedy się okazało, że on współpracuje z Voldim. To był zonk. Nikt się tego nie spodziewał. I pewnie dlatego tak się to spodobało. Twist kompletny.

    Szkoda tylko, że inne kreacje Dumbledore'a często przerastają ludzkie pojęcie. Znam takie opowiadanie, w którym Harry był ANIOŁEM i był w dodatku ANIOŁEM STRÓŻEM Voldemorta i Dumbledore, żeby trzymać go z dala od Voldzia KARAŁ go CIELEŚNIE. Normalnie bił go do nieprzytomności, a nawet gwałcił. I to było takie... "natychmiastowy x. uciekamy z tego statku. nie chcę wiedzieć, kto to pisał, ale niech przestanie". Do tej pory to pamiętam. Oczywiście Voldi w obliczu takiego Dumbledore'a był "super dobry". Co tam, że mordował mugoli. A kogo to obchodzi?

    Na koniec powiem, że wcale nie było chaotycznie. Było bardzo ładnie, po kolei, ciekawie i z humorem (ironicznym, a taki przecież najlepszy), więc nie masz się czym martwić, Piracie :) Naprawdę się uśmiałam, czytając dzisiejszy wpis.

    Do wrażliwiątka: Odpisałam ci na komentarz u mnie na blogu. Dziękuję, że zajrzałaś i wyraziłaś swoje zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim skromnym zdaniem naginanie kanonu nie jest wielką zbrodnią (nie bij, wrażliwiątko), jeśli zachowane są jakieś podstawowe zasady logiki i wiarygodności. Tak że nawet może bym popatrzyła, jeśli pamiętasz tytuł fika. :3

      Heh. Wiem dokładnie, o którym tekście mówisz, i przyznaję się, że miałam w głowie, kiedy pisałam fragmenty tak o evil!Dumblu, jak (nawet bardziej) o ostatnim typie. Bo, o ile pamiętam, na końcu coś tam okazywało się, że on tak specjalnie krzywdził, bo Większe Dobro albo coś w tym guście. Brr. Nadal mam koszmary, a znam tylko w formie analizy...

      Dawh, trochę się martwiłam, że coś zaplątałam po drodze, ale skoro nie, to ulżyło mi. Dziękuję bardzo za miłe słowa i cieszę się, że udało mi się rozbawić. <3

      Usuń
    2. Ale ja wolę kanoniczne ficzki tylko dlatego, że trzymanie się kanonu jest łatwiejsze niż majstrowanie przy nim - obie wiemy, jak to zwykle wychodzi, kiedy autorzy próbują łączyć potterowskie uniwersum ze swoimi pomysłami, które często pasują do tego świata jak pięść do nosa. Najbardziej to anioły i demony, moce żywiołów, Lilith i te sprawy... Ach, te wspomnienia :'D. Jeszcze Harry z krwią jednorożca i elfa xD. Majstrowanie przy kanonie jest spoko, tylko trzeba mieć wyczucie i wiedzieć, co z czym się je - gdzie w książce, w której nie poruszono żadnego religijnego wątku, nie wyjaśniono nawet kwestii wiary u czarodziejów, miejsce na aniołów stróży i inne duperele? No proszę was, o autorzy.
      Za dużo martwienia się, za mało pisania, Pirat :'P.

      Usuń
    3. No wiemy, wiemy, chyba wszyscy tutaj też wiedzą. ^^

      Oj, shush, jakoś poszło.

      Usuń
  3. Bardzo dobry tekst, o który jak zwykle na zapas się martwisz, Piracie :P
    Pokazałaś, że masz pazurki, a wiesz, że to jedna z rzeczy, które w tobie lubię. Myślę, że tekst idealnie wpasował się w styl tego bloga i fajnie byłoby posłuchać, co jeszcze masz do powiedzenia na kilka innych tematów.
    Nie od dziś (niestety) wiadomo, że odwrócenie ról i zrobienie z głównego mentora głównego bohatera (co tu dużo gadać…) antagonisty, a z antagonisty mentora, to świeży i niepowtarzalny pomysł, więc nie dziwię się, że sporo początkujących (i nie) autorów daje się skusić temu cliche. Oczywiście można to dobrze napisać, jak już zauważyłaś, jednak nie można wmawiać sobie i czytelnikom, że motyw ten został wykorzystany pierwszy raz na tym oto blogu, w tym opku, przeze mnie – AUTORA.
    Jeśli chodzi o robienie z Dumbledore'a debila, to ciężko nie zauważyć, że zwykle w opowiadaniach z Dropsem-kretynem nie tylko jego postać jest wybitnie średnio wykreowana, płaska i po prostu nudna, no i najważniejsze – pojawia się tylko po to, żeby wywołać jakieś konkretne zdarzenie, a później rozpłynąć się w kłębach dymu. To zresztą łączy się z naglącą potrzebą zrealizowania swojego hot! pomysłu już teraz zaraz! Slow burn to pojęcie nieznane w wielu zakątkach Internetu, i believe.
    Także dobra robota i pozdrawiam cię serdecznie, P. Miło wreszcie dostać w rączki jakiś twój tekst po tak długiej przerwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znasz mnie przecież, zawsze się martwię na zapas. :D Ale cieszy mnie, że widocznie tym razem (znowu) bez powodu.

      Znaczy, cliché jak cliché, istnieją i można z nich korzystać - świadomie albo nie - ale jeżeli tylko doda się do nich coś od siebie albo wykorzysta na własny sposób, trochę inny od wszystkich, to mogą nawet być oryginalne. Ale to to w sumie dla wszystkich tutaj jest jasne, podejrzewam. :3 I tak, zgadzam się, że trzeba też mieć świadomość, z czego się czerpie (kłaniam się ja, która dowiaduję się, co właściwie napisałam, długo po fakcie).

      O, prawda, Dumbledore jako Rezerwowy Popychacz Fabuły to dość zabawne zjawisko. Slow burn natomiast jest dla niektórych trudny (chowa się w kącie), ale wiadomo, że trzeba walczyć, żeby się rozwijać. <3 Brakowało mi skończenia jakiegoś tekstu - może trochę się odblokuję czy coś? :')

      Usuń
    2. Tam pod koniec było jeszcze "Dziękuję, że przeczytałaś", ale jakimś cudem mi zjadło. Hm. Interesting.

      Usuń
  4. Bardzo fajny wpis.
    W sumie smuci mnie bardzo spłycanie postaci, która, jak na młodzieżowo-dziecęce fantasy była po prostu bardzo ludzka (dawna przyjaźń z rasistą, pewne błędy w zarządzaniu szkołą [ale to już tylko moja prywatna opinia]) i pomijając wygląd, nie stanowiła chodzącego archetypu mędrca. Ale często tak jest, że autorzy ff nie wiedzą, co zrobić ze zwyczajnymi, ludzkimi, sympatycznymi postaciami. Albo robi się z nich idiotów, albo - gdy jest się zafascynowanym zUolami- tych Naprawdę ZUych. Z trzecim schematem, o którym wspominałaś, jak dotąd się nie spotkałam, ale z motywem Dumbledora-gwałciciela jak najbardziej😉
    Tak poza tym, naszła mnie pewna refleksja. Uważam ten blog za bardzo ciekawe miejsce w necie, ale obawiam się, że może natchnąć jedynie skromną część potterowskich twórców ff. A dlaczego? Ta mniejszość autentycznie lubi, może nawet kocha, uniwersum. Natomiast znakomita większość (ta, która popełnia lwią część schematów, które opisujecie) tworzy opowiadania w kanonie HP, ponieważ ma gotowy, i w dodatku popularny świat. A komu by się chciało tworzyć uniwersum do odwiecznych blogowych schematów typu Zakazana miłoźdź, seme-uke, córka zUola czy sierota z hiper mocami? Obawiam się, że wiele się nie nauczą, ponieważ:
    -w rzeczywistości kanon i świat HP mają w rzyci, więc po co zastanawiać się, czy np pairing Dramione jest prawdopodobny z punktu widzenia cyklu powieściowego
    -wolą opisywać schematy, bo tak wygodniej i łatwiej, bo bez nich rozpadłaby się cała fabuławięc nawet nie zastanowią się, że również np miłość dawnych wrogów dałoby się uzasadnić
    -pisanie bloga ff to dla niektórych odskocznia i TYLKO odskocznia od szkoły/pracy/życia, której nie warto traktować poważnie, a nie prawdziwe hobby autentycznie warte czasu i siły. Oczywiście nie potępiam pisania czegokolwiek dla czystej rozrywki albo odreagowywania, a jedynie olewackie traktowanie inteligencji czytelników i kanonu danego uniwersum

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się. :')

      Właśnie nie jestem pewna, czy kreacja Dumbledore'a na zUego wynika bardziej z fascynacji antagonistami, czy z braku sympatii do kanonicznej postaci i koncentracji na wszystkich gorszych cechach, a przez to amputowanie tych lepszych. It's a mystery.

      Hm, co do Twoich przemyśleń - wiadomo, bardziej prawdopodobne, że blog dotrze do ludzi, którzy już w miarę siedzą w temacie i mają wyrobione jakieś tam poszanowanie dla kanonu i wiarygodności. Ale z drugiej strony takie miejsca mogą pomóc komuś zobaczyć, co tak naprawdę wrzuca do swojej twórczości i dlaczego powinien pomyśleć. Może nawet ktoś poczyta i nawet, jak bór da, zrozumie? Tak tylko sobie myślę. ^^

      Usuń
    2. Ale fascynacja antagonistami zwykle objawia się w formie Tego Złego, który w trakcie ficzka zaczyna pałać gorącym uczuciem do bohaterki, prawda? Rzadko kiedy antagonista jest stary i zdziwaczały. Dlatego przeważa ilość ficzków o młodym Tomie jako obiekcie miłosnym, bo był opisywany jako bardzo przystojny i tajemniczy, był blisko wieku autorek i tak dalej... Dumbek jest raczej złym z przymusu, tak myślę - ktoś musi zesłać te wszystkie nieszczęścia na uke Harry'ego, żeby dobrusi Snape go wyratował z tarapatów, prawda?

      Usuń
    3. No właśnie dlatego mam wątpliwości. Zwykle kreacje złych postaci w opkach są... nie wiem, czy to dobre słowo, ale romantyzowane? Jeśli w ogóle ci bohaterowie pozostają w odbiorze jako "ci źli", bo - jak pokazują przykłady z tymi ficzkowymi Tomem i Snape'em - zwykle role się odwracają. Trochę jednak obstawałabym przy tym, że autorki ficzków po prostu Dumbledore'a w większości nie lubią i dlatego wypierają wszelkie dobre cechy, które pojawiały się w kanonie. Z wariantu Większe Dobro przypomina mi się Dumbel z tego opka, ale nagłe odkrycie jego "dobrych intencji" było jednym z głupszych motywów tam, a to naprawdę coś mówi. :')

      Usuń
  5. Super wpis, podobny humor jak u wrażliwiątka, dla mnie bomba. Mnie absolutnie najbardziej boli pierwsza odsłona Dumbeldore'a, bo tak jak piszesz- tego się chyba nie da uratować w żaden sposób (dorosli jako dodatek do wielkiej miłosci, która wydaje się być dla nich niemal tak samo ważna jak dla głównych bohaterów,... ta, serio. Dumbel kompletujący szafę Hermionie, na przykład, geniusz). Drugą jakoś by się dało, ewentualnie, a trzecią to wręcz łatwo, bo właściwie taki kanoniczny Dumbledore był :D Ale i tak wiem, o co Ci chodzi, jak ktoś to to spłyca, trakuje bez zastanowienia:/
    Zapraszam na niezaleznosc-hp.blogspot.com i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko borsko, na kompletowanie szafy Hermiony się nie natknęłam i prawię żałuję, że mnie takie ważne rzeczy ominęły? :D Co do kanoniczności trzeciej odsłony Dumbledore'a - dla mnie trochę tak, trochę nie. Moją opinię o postaci zostawiłam (mam nadzieję, że skutecznie) poza wpisem, ale prawda jest taka, że lubię Albusa, nawet mimo wszystkich jego wad i błędów. ^^' Tak czy siak, cieszę się, że udało mi się wszystko przekazać, co chciałam. :D I dziękuję bardzo. <3

      Usuń
    2. Prawie żałujesz? Ja żałuję. Toż to musiało być nad wyraz odkrywcze... rewolucyjne wręcz. Dumbledore, w napoleońskim duchu, odkrywa przed Hermioną tajemnice seksownej, kobiecej garderoby...

      Usuń
  6. Ahoj, Pirat! Muszę przyznać, że rzeczywiście umiliłaś mi dzisiejszy wieczór swoim wpisem, i zapewniam Cię, że nie bolało. :D
    Myślę, że kanoniczny Albus jest tak niejednoznaczną postacią, iż można w nim odnaleźć cechy wszystkich trzech "Albusów", o których pisałaś. Nasuwa się jednak pytanie: w którą stronę pójść i jak daleko można się posunąć? Ja chyba zbyt mało czytałam, albo nie trafiałam na żadnych ekstremalnych Dumbledore'ów, No, może czasem rzeczywiście spotykałam jakiegoś zidiociałego Dropsa, który pojawiał się gdzieś w tle i był jednym wielkim elementem komicznym. O, przypomniałam sobie jeszcze superdebilnego Albusa z "Króla węży", co raczej zostawię bez komentarza.
    Od czasu kiedy zaczęłam zaglądać na "Zbrodnie", aż boję się czytać cokolwiek. Będę zdrowsza, przynajmniej psychicznie, a tu mam wszystko w pigułce. :)
    Godnie zastąpiłaś wrażliwiątko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w sumie czy taki (jeden z trzech) Albus jest kiedykolwiek jednym z głównych bohaterów? Niby się twierdzi, że owszem, przesiąknięty złem Drops to główny antagonista, tyle że on nigdy nic nie robi, by na to miano faktycznie zasłużyć. Mrocznie suszy zęby w tle, od czasu do czasu sięgnie swoją wszechmocną ręką i spowoduje coś niemiłego w życiu bohaterów, ale poza tym?... Tło tła, jak zwykle. :P
      Ja już tak bardzo w ficzkach nie siedzę, jak siedziałam kiedyś, 3/4 opisanych tu schematów jest oparta o wrażenia sprzed lat, więc wiesz - zawsze poza moim polem widzenia mogą powstawać nowe schemaciki, inne bardziej rakogenne, drugie mniej :'D.

      Usuń
    2. Ahoj! :3

      Przyznam się, że i ja nie czytam zbyt wielu ficzków - moje główne źródło znajomości potterowskich schematów w blogosferze to analizatornie. Swoją drogą, to też całkiem przystępna forma, chociaż pewnie krzywdzi mózg nieco bardziej niż Zbrodnie, bo tu jednak nie ma się bezpośredniego kontaktu z tekstem. :D

      Dziękuję, tak trochę miałam nadzieję, że ten mój mały wywód okaże się bezbolesny. <3

      Usuń
  7. Mój ulubiony schemat w fanfikach! Chociaż da się przyzwyczaić i przyjąć teorię, że te wszędobylskie dropsy są nafaszerowane niezbyt legalnymi substancjami, które mordują szare komórki, zastępując je:
    a) zuem (wątpię, że to ogólna miłość do antagonistów - jakby nie patrzeć, wtedy Dumbledore zawsze przegrywa i nikt go nie lubi, a postacie, które się lubi, nie przegrywają - zwłaszcza że ałtorki zazwyczaj podkreślają, że go nie lubią);
    b) ukrytym zuem (tzw. większe dobro);
    c) demencją starczą w połączeniu z odkryciem, że projektowanie wnętrz jest prawie tak samo kól co swatanie (pomińmy ciszą, że mój Dumbledore niebezpiecznie blisko zakrawa o ten ostatni wariant).

    Dawno żem nie komentowała, ale to jeden ze schematów, które nauczyłam się dzierżyć - lubię tego zbzikowanego staruszka, który wzbudzał pewnego rodzaju lęk u Voldemorta i który wygrał wojnę z nim zza grobu (nie oszukujmy się - bez niego mogłoby to troszeczkę potrwać, zwłaszcza że wiedział jak pociągać za sznurki, by wszystko szło po jego myśli - a przynajmniej mniej więcej), a który zostaje często spłaszczony do rozlazłej kluchy, która nic nie robi, tylko wyżera światowe zasoby słodyczy.

    Pozdrawiam,
    C.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, o, o, dokładnie to, co w punkcie a). Rumu nie mam, ale mogę Ci polać gorącej czekolady, jeśli chcesz. :3

      Usuń
  8. Post bardzo zgrabnie napisany, gratuluje goscinnego wystepu, Piracie! Swoja droga zastanawiam sie czy da sie Dropsa napisac tak, zeby nie przeciagnac ani w jedna ani w druga strone...? W sensie jedyne dobre Dropsy, ktore wychodzily, to byly zazwyczaj w tych fikach ktore nie braly siebie za bardzo na serio, tylko bylo tam duzo elementow parodii, paszkwilu, karykatury jak zwal tak zwal. Ale nie wiem, moze Ty spotkalas sie z dobrze poprowadzonym Dumblem w fiku troche bardziej na serio?

    No i ten przypadek, w ktorym Drops mialby byc niczym wuj Vernon... LOL. Jestem w stanie sobie duzo wyobrazic, Snape/Harry itd. ok, powiedzmy widze potencjal i jakies tam napiecie istnieje... No ale z Dumblem? Co tu sie odjaniepawla, to ja nawet nie... xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość ficzków, które nie są za bardzo na serio, zwylke bywa lepsza niż takie oczko w głowie autora :'P.
      WIDZISZ POTENCJAŁ W SNAPE/HARRY? Papiery rozwodowe w drodze!!!
      Jingle bells, jingle bells, jingle all the waaayyyy, ohh what fuunn itttt isss to riiide in a one horrrseeee open slaaa-----.... http://auto.img.v4.skyrock.net/1230/13921230/pics/2585876577_small_1.jpg yyy, masz za karę, to za te bluźnierstwa. A ja wyglądam jak ten bałwan https://scontent-vie1-1.xx.fbcdn.net/v/t34.0-12/15556097_1280056335389120_149377019_n.jpg?oh=a0544b0976d2869b5bd7121dc946f13f&oe=58520F33

      Usuń
    2. BORZE dlaczego mi to zrobilas... co ja pacze... raz popaczone sie nie odpaczy... skrzywiona psychika do konca zycia. DLACZEGO. (w tym wypadku to akurat chyba bardziej Jingle balls...)

      Widze wiekszy potencjal tutaj niz Drops/Harry, co wciaz jest znikomym potencjalem, ale i tak mje pokarasz, o boska sprawiedliwości...

      Hahaha balwan wie co jest w tej ksiazce, stad ten usmiech... czy tez masz taka mine po przeczytaniu Przekletego Dziecka czy mojego komcia? XD

      Usuń
    3. To jest mina przed przeczytaniem HP. Po przeczytaniu mogę jakąś reakcją zarzucić :'D.

      Usuń
    4. Czekam na rozwój wydarzeń w takim razie :')

      Usuń
  9. Ja takiego złego-Dumbledore'a oficjalnie znam tylko ze "Światła pod wodą" (i, och, to ten zły Dumbledore - którego wcześniej znałem tylko z opowieści, analiz - nie podobał mi się najbardziej. Przy "Accio, ściana" było mniej zgrzytania zębami) i tak właściwie zastanawiam się, czy ten wątek podobał mi się najmniej z powodu tych, eee, uprzedzeń? Nie wiem, to było dawno, ale niechęć do takiej kreacji Albusa wbiła mi się w głowę najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, ja mam ogólnie niechęć do przesadzania w jakąkolwiek stronę - wybielony do granic możliwości Dumbledore-anioł? Be. Diaboliczny Drops, któremu spod tiary wystają zakręcone kozie rogi, odgłosy kroków, które brzmią jak podkowy uderzające o podłogę? Too much, też podziękuję :'D.

      Usuń
    2. Ahm, co do uprzedzeń - jak najbardziej też może ci to rzutować na odbiór, ja krzywo patrzę na pewne Dramione, które polecają mi wszyscy dookoła, zapewniając, że quality content 10/10 itd., a jednak uprzedzonka trzymają mnie w ciepłym kąciku ignorancji :'D.

      Usuń

Lubię komcie. Dajcie mi komcie. Proszę o komcie. Chcę komcie. Komcie komcie komcie.

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X