tag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post8647372673366480107..comments2023-07-27T15:12:29.540+02:00Comments on Zbrodnie fanfikowe: Luna Lovegood oraz warpaint dysonansów koncepcyjnychwrażliwiątkohttp://www.blogger.com/profile/10880339015630066804noreply@blogger.comBlogger43125tag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-59341880411386726202017-01-10T18:01:05.594+01:002017-01-10T18:01:05.594+01:00Niestety, mimo że temat sam w sobie jest bardzo ci...Niestety, mimo że temat sam w sobie jest bardzo ciekawy, tak utonął pod wymyślnymi zwrotami. Lubię, kiedy język pisany jest interesujący i zindywidualizowany, w tym wypadku jednak nastąpił DUŻY przerost formy nad treścią.<br />Pozostałe teksty (Wrażliwiątka bodajże) są dużo bardziej przyjazne dla czytelnika - styl jest charakterystyczny, ale nie przytłacza [nie sprawia także wrażenia intelektualizowanego na siłę. Czasami naprawdę da się użyć prostszego wyrażenia].<br /><br />MożliwyAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-63187253586915360882017-01-10T11:03:13.591+01:002017-01-10T11:03:13.591+01:00Narratorze, chcialam Ci tylko podziekowac za tak m...Narratorze, chcialam Ci tylko podziekowac za tak merytoryczne odpowiedzi - czytanie tej dyskusji bylo dla mnie przyjemnosci, przedstawiles sporo merytorycznych argumentow. Ciesze sie, ze nie ograniczylam sie tylko do notki, bo komentarze wydaly mi sie ciekawsze. <br /><br />Pozdrawiam!Rzan.https://www.blogger.com/profile/07206143107378488819noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-64266064192754535762016-10-21T12:27:20.837+02:002016-10-21T12:27:20.837+02:00Dziękuję. Będę czekać ;-) Dziękuję. Będę czekać ;-) BeBeBess https://www.blogger.com/profile/04077438352833139649noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-66651460752020322232016-10-19T17:43:41.789+02:002016-10-19T17:43:41.789+02:00Oczywiście, że się nie narzucasz. Po prostu ostatn...Oczywiście, że się nie narzucasz. Po prostu ostatnio nie miałam głowy do prowadzenia bloga, choć mam nadzieję, że już w tę niedzielę uda mi się coś opublikować. Po miesiącu przerwy muszę się też troszkę rozruszać :').wrażliwiątkohttps://www.blogger.com/profile/10880339015630066804noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-71591868536749295152016-10-19T09:23:40.283+02:002016-10-19T09:23:40.283+02:00Mam nadzieję, że się nie narzucam, ale wpisy na ty...Mam nadzieję, że się nie narzucam, ale wpisy na tym blogu były bardzo ciekawa i trochę mi - zapewne nie tylko mi - ich brakuje.BeBeBess https://www.blogger.com/profile/04077438352833139649noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-88249718014247069682016-09-19T21:06:32.916+02:002016-09-19T21:06:32.916+02:00Właściwie co uważasz za traktowanie rozmowy zbyt p...Właściwie co uważasz za traktowanie rozmowy zbyt poważnie? Zbyt emocjonalny stosunek do niej, zbyt głębokie wchodzenie w argumentację, za mało emotek dla rozładowania emocji? Pytam poważnie, bo nie mam pojęcia, co przez to rozumiesz.Narratorhttps://www.blogger.com/profile/07963032861368622209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-60273649976287682402016-09-19T21:04:37.948+02:002016-09-19T21:04:37.948+02:00"Lunę o istnieniu chrapaków krętorogich infor..."Lunę o istnieniu chrapaków krętorogich informował tylko ojciec." - no ale zapominasz o tym, że Lovegood utrzymywał się z wydawania Żonglera, to znaczy sprzedawał dość duży nakład, by zapewnić sobie i Lunie życie na jakimś poziomie (z tego co wiem, na całkiem wysokim, kojarzę, że za wysoką kwotę kupił jakieś badziewie, róg buchorożca?). To świadczy o tym, że to nie był pogląd charakterystyczny jedynie dla Luny i jej ojca. Okej, część czytelników pewnie kupowała tę gazetę dla lolkontu, z naciskiem na "część".<br />Co więcej, w magicznym świecie nie ma telewizji, z nauczycielami po raz pierwszy Luna spotkała się w wieku jedenastu lat, z czarodziejskimi rówieśnikami wcale nie musiała mieć dużo do czynienia, dopóki nie poszła do Hogwartu. Znowu - ignorujesz kontekst.<br />"być może nawet miał jakieś obiekcje wobec własnej córki, a ich rzekomo bliska relacja była tylko grą przed znajomymi/grą przed nimi samymi. Śmiechotkowe? Co najmniej. Czy można z prawdopodobieństwem równym jeden wykluczyć? Nie bardzo." - eee, a pamiętasz jego zachowanie, gdy Luna została porwana? Zrozpaczony, zdesperowany, gotowy uratować ukochane dziecko za wszelką cenę. Wykluczam tę możliwość.<br />"Co do twojej interpretacji moich słów, przykład odnośnie Alaski nie zahaczał o twoją osobę, nie rozumiem, co on tu robi." - dlatego, że niepotrzebnie nacechował emocjonalnie Twój komentarz. W moim pierwszym powstrzymywałem się przed drwieniem z Twoich stwierdzeń czy poglądów. <br />"więc też nie wiem, dlaczego do tego wracasz." - dlatego, że twierdziłaś, że mówisz wyłącznie o Lunie, a to nie jest prawdą. "Tym bardziej, iż uwaga, że coś mogło zostać odebrane przez ciebie zbyt emocjonalnie nie jest równoznaczna z chęcią dogryzienia ci, a jedynie sugeruje tendencyjny kierunek myślowy" - MÓJ kierunek myślenia, to całe blablabla nie zmienia faktu, że mowa o MNIE, więc stwierdzenie "mówię wyłącznie o Lunie, nie o Tobie" jest fałszywe. Czinczuś, Ty zasłaniasz się semantyką by przemycić ewidentnie fałszywe stwierdzenia, tak jak w przypadku schizofrenika (nie, to nie skrót myślowy, to po prostu tendencyjny, hollywoodzki obraz choroby, co jest dosyć zabawne, że w dyskusji posługujesz się taką kliszą, skoro poruszyłaś sama problem romantyzowania chorób psychicznych), tak jak w przypadku stwierdzenia, że ktoś dokonujący samobójstwa prawdziwie wierząc, że zapewnia tak ciągłość gatunkową działa wbrew instynktowi przetrwania (nie, on właśnie podąża za tym instynktem, bo ofiara indywidualna celem uratowania większej populacji jest korzystna z punktu widzenia ewolucji), jak w wielu innych przypadkach, kiedy stosujesz "swoje" definicje, podczas gdy nauka ma własne, jasno wypracowane. Mam wrażenie, że poruszasz się na zbyt wielu płaszczyznach, skaczesz z medycznej, wdrapujesz się na filozoficzną, przemykasz po literackiej, sięgasz po socjologiczną i właśnie dlatego się plączesz, bo operujesz pojęciami z każdej tej sfery, mieszasz rejestry językowe i próbujesz wypracować "własne" (uniwersalne?) definicje, podczas gdy każda z tych nauk ma już takowe i to często niemożliwe do pogodzenia (chociażby "ja" w filozofii i "ja" w psychoanalizie). To nie jest atak, tylko coś, co obserwuję zarówno w Twoim poście, jak i podczas tej dyskusji. To samo w sobie nie jest niczym złym, myślę, że masz nieukształtowany jeszcze umysł filozofa (to nie obelga w żadnym tego słowa znaczeniu, nieukształtowany, bo wciąż młody i wymagający doszlifowania, nie wiem), i kiedy znajdziesz sposób na ogarnięcie tego chaosu rozmowa z Tobą będzie prawdziwym wyzwaniem i przyjemnością, bo wiedzę interdyscyplinarną masz sporą już na tym poziomie, inteligencji też nie mogę Ci odmówić, ale teraz dyskusja z Tobą wymaga operowaniem kilkoma różnymi definicjami i założeniami naraz. To tylko moje wnioski, możesz je rozważyć lub nie. Narratorhttps://www.blogger.com/profile/07963032861368622209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-87243830173671535012016-09-19T21:00:18.121+02:002016-09-19T21:00:18.121+02:00"Mam swoją interpretację definicji zaburzenia..."Mam swoją interpretację definicji zaburzenia (zaburzenie harmonii, zaburzenie w funkcjonowaniu oraz zaburzenie psychiczne w tym wypadku), ty masz swoją, okej." - właśnie o to chodzi, że przy dyskusji powinno dążyć się do ujednolicenia terminologii. Wydawało mi się logiczne przyjęcie, że w rozmowie dotykającej problemu chorób psychicznych będziemy stosować terminologię medyczną z tego zakresu. Inaczej z merytorycznej rozmowy schodzi się do sporów o semantykę, co zresztą tutaj miało miejsce. <br />" Użyłam „jeżeli”, które uruchamia zdanie warunkowe, czyli moje sformułowanie przybrałoby postać oznajmującą tylko w momencie, gdybyś rzeczywiście to zrobił, otwarta furtka, rozumiesz." - nie widzę tu żadnego jeżeli: "samo pojęcie „zaburzenie” zostaje odebrane przez ciebie, Narrator, jako nacechowane emocjonalnie i wręcz obraźliwe." Wybacz, że już któryś raz wyciągam to zdanie z rękawa, ale czasem naprawdę już nie wiem, o czym konkretnie piszesz. Podtrzymuję swoją opinię, mój pierwszy komentarz nie był nacechowany emocjonalnie, następnie Ty pierwsza zaczynałaś wysuwać wnioski na mój temat, a gdy ja też sobie na to pozwoliłem, zwróciłaś uwagę, że to "niefajne". Still hipokryzja much. <br />"Mój błąd, masz rację, szukałam przykładu na szybko, więc posłużyłam się skrótem myślowym[...] - nie. Posłużyłaś się przerysowanym i nieprawdziwym przykładem, w żadnym stopniu niepotwierdzającym Twojej tezy. Stwierdzenie, że o zakwalifikowaniu danej cechy lub zespołu cech jako choroby/zaburzenia stanowi *wewnętrznie* wywoływane przez nie cierpienie, nie jest moim poglądem, tylko faktem medycznym. Inaczej za zaburzone musimy uznawać rude dzieci, które są smutne, bo rówieśnicy im dokuczają z powodu koloru włosów. Żaden niepoddany leczeniu schizofrenik nie będzie w pełni szczęśliwy, nawet przy pełnej akceptacji społeczeństwa. Każda inna choroba, każde inne zaburzenie psychiczne, każda inna dysfunkcja przyczynia się do cierpienia czy obniżenia komfortu życia.<br />"Daruję już se. Wyraziłam precyzyjnie, co sądzę na temat dyskusji odnośnie pojęcia „zaburzenie” wcześniej." - a daruj sobie, to NIE BYŁA próba polemiki. Napisałaś, że nie wiesz, jak to się ma do tego, co wcześniej stwierdziłaś, więc wytłumaczyłem, że zinterpretowałem Twoje słowa zupełnie inaczej niż z Twoim zamiarem, skąd ta interpretacja się wzięła i jak wpłynęła na to, co napisałem, to znaczy... odpowiedziałem na Twoje wątpliwości.<br />Mam właściwie wrażenie, że problem sprawia Ci osadzenie myśli w danym kontekście, bo nie wierzę w aż takie nagromadzenie hipokryzji na przestrzeni kilku postów. Ty jako pierwsza czynisz w zasadzie nie wiem skąd wziętą insynuację na temat mojego stosunku do zaburzeń psychicznych = okej, to tylko interpretacja moich słów. Ja na podstawie komentarza zakładam coś o Tobie = no... to niefajne. Ty jako pierwsza wprowadzasz nacechowane emocjonalnie fragmenty = okej. Ja odpowiadam w podobnym tonie = nie rozumiesz mojej pasywnej agresji. Ja posługuję się skrótem myślowym, pisząc, że Luna nie była autystyczna, podczas gdy Ty użyłaś sformułowania "spektrum autystyczne" = muszę sprawdzić, co to znaczy "spektrum autystyczne i czym się różni od autyzmu". Ty podajesz kompletnie surrealistyczny opis osoby chorującej na schizofrenię = to taki SKRÓT MYŚLOWY, a w ogóle to ja popełniłem błąd, bo zinterpretowałem Twoje słowa zbyt dosłownie. Takich przykładów jest naprawdę więcej, ale nie chce mi się wchodzić w takie niuanse. Po prostu dziwi mnie, że w tej dyskusji analogiczne zachowania po jednej i drugiej stronie ZAWSZE interpretujesz na swoją korzyść i to jest to, co tak naprawdę mnie trochę irytuje. Nie pozamerytoryczne przepychanki słowne, bo jeśli ktoś poza jakimś sensownym obgadaniem tematu chce się powyzłośliwiać, to mogę się tak bawić. Ale jeśli identyczne zachowanie w Twoim wydaniu to "po prostu interpretacja", a w moim już niefajne i bezpodstawne czynienie insynuacji, no to wybacz. Narratorhttps://www.blogger.com/profile/07963032861368622209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-44222350377968952592016-09-19T20:58:51.750+02:002016-09-19T20:58:51.750+02:00"Oczywiście, że nie, ale nie da się jej równi..."Oczywiście, że nie, ale nie da się jej również >zdiagnozować< bez wglądu w wiele innych płaszczyzn funkcjonowania w inszych komórkach społecznych, analizy struktur jej osobowości, lęków i motywacji etc." - nie sugerowałem, że jest inaczej, tylko stwierdziłem, że całkowicie zignorowałaś tło rodzinne i społeczne bohaterki przy opisywaniu jej rysu charakteru.<br />"Moim zdaniem niesłusznie uczepiłeś się Ksenofiliusa jako wręcz jedynego bodźca mającego wpływ na obecny kształt takiej, a nie innej wersji Luny." - nie? Konsekwentnie utrzymuję, że wierzenia Luny uformował i umocnił w niej ojciec. Luna sama nie uroiła sobie nargli. Została wychowana w przeświadczeniu, że istnieją. Nie ograniczam czynników kształtujących pozostałe aspekty jej osobowości do jej relacji z ojcem.<br />"Mam wrażenie, że kompletnie nie zrozumiałeś moich intencji[...]" - Przecież napisałem w nawiasie, że ten fragment odnosił się do tendencji w środowiskach pseudonaukowych, gdy potwierdzone ogólne stwierdzenie podpiera się masą drobniejszych, tzn gdy udowodni się, że mężczyźni statystycznie są więksi niż kobiety, jak grzyby bo deszczu mnożą się "badania" pokazujące, że statystycznie mężczyźni mają większe palce u stóp i nosy i tak dalej. Więc skąd to "nie rozumiesz, o co mi chodziło", skoro ten fragment NIE DOTYCZYŁ Twojego poglądu i napisałem o tym wprost?<br />"Moim celem nie jest dokonanie psychoanalizy Luny – w poście właściwie rozbijało się to o rys psychologiczny – tylko ukazanie, jak wiele ta postać skrywa tajemnic, jak wiele jest w niej niedopowiedzeń, jak wiele nieścisłości, które ałtoreczki fanfików powinny wypełnić, a czego nie robią." - z pewną rezygnacją stwierdzam, że nie wiem już, jaki cel czy główną tezę miał Twój wpis, bo raz "Luna jako przykład romantyzowania choroby psychicznej", dwa "tak naprawdę nie uważam Luny za chorą psychicznie, chciałam pokazać, że inności nie można wartościować", a teraz jeszcze coś innego. To nie atak, po prostu wyznanie starego człowieka, że już za Tobą nie nadąża. :P<br />"No właśnie, średniowieczny mnich. Trochę inne uniwersa." - wiking. Okej, uniwersa inne, ale przecież podałem przykład poskramiania węży, obrządku praktykowanego w XXI wieku w Stanach Zjednoczonych, tzn narażania życia i zdrowia w celach religijnych. <br />"a przeciwnie – sądzę, iż jego zachowanie oscyluje w granicach ostrego prania mózgu przez zbiorowość, a moim punktem wyjścia są pojęcia chociażby instynktu samozachowawczego" - Ależ Czinczuś, takie zachowanie jest doskonale zgodne z pierwotnymi instynktami! Dwa słowa: altruizm krewniaczy. (Zauważ, że średniowieczny wiking czy prekolumbijski Aztek nie miał środków, za pomocą których mógłby rozstrzygnąć, czy ofiara złożona bogom jest naprawdę niezbędna. Na ich poziomie wiedzy i świadomości bez niej cały gatunek byłby narażony na wyginięcie i funkcjonowało to dla nich nie jako wierzenie, a niekwestionowany fakt.)<br />"widzimy Lunę w dwóch sytuacjach: opowiadającej obcym ludziom, że Knot morduje gobliny, przy jednoczesnym dystansie do postaci Hagrida i uważanie go za dziwaka." - o ile się nie mylę, Luna uważała Hagrida nie tyle za dziwaka, tylko za trochę śmieszną osobę (jej subiektywne odczucie), a przede wszystkim za złego nauczyciela (fakt). Narratorhttps://www.blogger.com/profile/07963032861368622209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-67577619522169543282016-09-19T17:16:15.956+02:002016-09-19T17:16:15.956+02:00Miło mi. :) Idiolekt to charakterystyczny styl for...Miło mi. :) Idiolekt to charakterystyczny styl formułowania myśli danej postaci - czyli bogactwo słownictwa, szyk zdań, wszelkie smaczki typu charakterystyczne powiedzonka, wulgaryzmy, onomatopeje czy - w przypadku Luny - nadmierna poetyzacja. Weronahttps://www.blogger.com/profile/12990678788672145657noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-78673981343156964552016-09-19T16:53:51.526+02:002016-09-19T16:53:51.526+02:00Lol, wchodze na nowy post, zgodnie ze zwyczajem na...Lol, wchodze na nowy post, zgodnie ze zwyczajem najpierw czytam komentarze, a tam… gownoburza :D Moj zywiol. Zaczeli beze mnie. :( Ide po popcorn.<br />romantyzowanie zaburzeń psychicznych – a to moda nie wziela sie z Tumbla? xD<br /><br />Czuje sie jakbym czytala jakis fragment ‘Dekonstrukcji’ Derridy. Moim zdaniem fajnie napisany kawalek, przy ktorym trzeba sie nieco wysilic, zeby nie pogubic watkow. Straszne. Mnie sie podobalo.<br /><br />Nigdy nie przepadalam za Luna, nie wiem tylko czy to teraz byla wina aktorki portretujacej czy po prostu kombinacja tego + otaczajacego Lune magicznego swiatka. Po prostu wydawala mi sie zawsze… bardzo infantylna, cieple kluchy… No nie lubie takich postaci, co zrobisz, butow nie zjesz.<br /><br />Mam pytanie, co to idiolekt? Idiota+dialekt, czy idiom+dialekt? Czy idiota+intelekt? (Po co sprawdzac w Google)<br /><br />- cóż takiego absorbującego i fascynującego jest w dziwności samej w sobie? – no nikt nie chce czytac o szarej codziennosci, niestety, to jest fascynujace ze mozna o niej pisac niejako ja przezyc. Wiem ze to bylo pytanie retoryczne, ale jestem altoreczkom, to sie wypowiem :D<br /><br />I dziwne w sumie apropos Luny!Sue, ze jest ten aspekt romantyczny no bo jednak… Luna wydaje mi sie dosc aseksualna i jakos w glowie zawsze tak ja szufladkowalam, ze tak brzydko sie wyraze. Po prostu… no przez to ze jest infantylna, nie laczy mi sie to w zaden sposob z romansem. A co dopiero pisac o tym ficzki.<br /><br />Szczerze nie szukalabym porad, zwlaszcza sercowych, ganiajac za moim tru lof, u Luny. Ze wszystkich ludzi… Luna – nie… Zwlaszcza przez wyzej wypunktowane przez Ciebie argumenty – no ma po prostu dzicinne pojmowanie rzeczywistosci, dziecinne w sensie przez pryzmat dziecka, ktore jeszcze nie doroslo.<br /><br />Dzieki Czinczus za postka! :) Milo bylo Cie goscic!<br />xBChttps://www.blogger.com/profile/07654753122726626771noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-7394521710079097632016-09-19T05:02:06.691+02:002016-09-19T05:02:06.691+02:00„Nie uroiła ich sobie, wychowywała się w przekonan...„Nie uroiła ich sobie, wychowywała się w przekonaniu, że one istnieją. To jest zasadnicza różnica. Inaczej wszystkie dzieci wierzące w Świętego Mikołaja musimy uznać za zaburzone.”<br />– Interesujący punkt widzenia. Aczkolwiek różnica między dziećmi wierzącymi w św. Mikołaja, a Luną, jest taka, iż dzieciom istnienie Mikołaja sugeruje ogół społeczeństwa (upraszczając) – rodzice, nauczyciele, telewizja. Mikołaj jest wszędzie. Lunę o istnieniu chrapaków krętorogich informował tylko ojciec. Poza tym nie mamy prawa wysnuwać zbyt daleko idących założeń odnośnie jej relacji z Ksenofiliusem. Poza faktem, że namiętnie czytała redagowane przez niego czasopismo oraz że sam miał nieźle wybujałą wyobraźnię, nie wiemy o tym, co działo się u nich w domu, praktycznie nic. Pojedyncze strzępy. Jeśli chcesz na podstawie tego tworzyć teorie, spoko, ja się na to nie piszę – margines możliwości błędnej interpretacji jest zbyt duży. <br />Bo, w gruncie rzeczy, jeżeliby podejść do tego całkowicie poważnie – nie można wykluczyć nawet opcji, iż Ksenofilius, skoro posiadał tak paranoidalne spojrzenie na otaczającą go rzeczywistość (jeden minister zabija gobliny, drugi jest wampirem…), być może nawet miał jakieś obiekcje wobec własnej córki, a ich rzekomo bliska relacja była tylko grą przed znajomymi/grą przed nimi samymi. Śmiechotkowe? Co najmniej. Czy można z prawdopodobieństwem równym jeden wykluczyć? Nie bardzo. <br />Co do twojej interpretacji moich słów, przykład odnośnie Alaski nie zahaczał o twoją osobę, nie rozumiem, co on tu robi. Kwestię mojego zarzutu odnośnie twojego emocjonalnego podejścia do zaburzenia już wyjaśniliśmy – i, przynajmniej mi się wydawało, doszliśmy do wniosku, iż źle odebrałam twoje intencje, co mi w bardzo obrazowy sposób wytłumaczyłeś, więc też nie wiem, dlaczego do tego wracasz. Tym bardziej, iż uwaga, że coś mogło zostać odebrane przez ciebie zbyt emocjonalnie nie jest równoznaczna z chęcią dogryzienia ci, a jedynie sugeruje tendencyjny kierunek myślowy – co poniekąd wpływa na dyskusję, ergo, jeśli ma pokrycie w rzeczywistości, jest merytoryczne. Ostatni cytat faktycznie nie jest okej, nie wchodził w skład naszej dyskusji, stanowił zbiór luźnych uwag odnośnie innego komentarza, ale to nieważne – miał wydźwięk personalny, za co przepraszam. <br />Nie wiem, w którym momencie się oburzałam, skoro napisałam tylko, że czegoś nie rozumiem. Może zapętlam się momentami, ale mam do tego prawo, bo jestem tylko człowiekiem – a to luźna dyskusja pod postem na blogu, a nie konferencja emitowana na żywo w BBC, żebym kisła ze strachu, że coś źle sformułuję i powstanie przez to skandal na skalę światową. Jeśli faktycznie dostrzegę jakiś błąd w swoim rozumowaniu, sprostuję go, a jeśli tego wymaga sytuacja – przeproszę, jak w akapicie wyżej. Trochę offtop, ale chyba zbyt na poważnie bierzesz naszą rozmowę (użyłam chyba – tak, to moje odczucie myślowe, nie zarzut). Weronahttps://www.blogger.com/profile/12990678788672145657noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-22039026020154110192016-09-19T05:01:45.442+02:002016-09-19T05:01:45.442+02:00„według mnie to się nazywa: "bycie nastolatki...„według mnie to się nazywa: "bycie nastolatkiem". Wiek największej hipokryzji i autorytarnego sposobu wyrażania myśli.”<br />Wiek nastoletni to, owszem, czas gwałtownych przemian, ale przemiany owe są zawsze umotywowane w jakiejś celowości. Jeżeli miałabym podać przykład dysonansu, który odczuwam, to weźmy chociażby kontrast, jaki tworzy się, gdy widzimy Lunę w dwóch sytuacjach: opowiadającej obcym ludziom, że Knot morduje gobliny, przy jednoczesnym dystansie do postaci Hagrida i uważanie go za dziwaka. Sam fakt, iż podchodzi do kogokolwiek w ten sposób, daje do zrozumienia, jako że jej umysł nie jest tak otwarty, jak to z zachwytem przekonują fanki. Sama będąc „dziwakiem”, oskarża o dziwactwo innych. I nie, nie wartościuję teraz tej kreacji jako złej, po prostu brakuje mi cholernie w tym wyjaśnień, dlaczego tak postępuje. Szczególnie w fanfikach. Jeśli wszędzie są niedopowiedzenia i dziury – po prostu wychodzę z założenia, iż coś nie stykło. Równie dobrze mogłabym uderzyć w drugą stronę i wykreować w głowie szereg teorii spiskowych, jednak tę kwestię wolałabym pozostawić autorkom. Dałabym radę rozrysować skomplikowany schemat jej indywidualnej percepcji, ale i tak stanowiłoby to tylko rekurencję moich odczuć względem niej, ergo próżnia obiektywnie nie do wypełnienia. Przynajmniej dla mnie.<br />„Rowling niejednokrotnie opisuje zachowania niebezpieczne jako fajne/atrakcyjne”<br />Trafna uwaga. Aczkolwiek post był akurat o Lunie i to na Lunie się skoncentrowałam, ponieważ ta bohaterka jest ofiarą fapaczy, a nie nieszczęsny Artur. <br />„ skoro to dyskusja o Lunie, to dlaczego wcześniej rzuciłaś stwierdzenie o mnie, to znaczy że traktuję słowo "zaburzenie" jako obrazę?”<br />– Chodziło mi tylko i wyłącznie o twoją interpretację mojej tendencji do używania owego sformułowania. Nie było celem cokolwiek w twoją osobę.<br />Odnośnie przytoczonego przez ciebie cytatu – choroba psychiczna nie jest zaburzeniem psychicznym (koniecznie razem), aczkolwiek jest zaburzeniem w pojęciu ogólnym. Skoro choroba somatyczna jest zaburzeniem równowagi w organizmie, tak samo i schizofrenia jako choroba tę równowagę niweluje, ergo – zgodnie z definicją – mamy do czynienia z zaburzeniem. Tak czy siak tutaj znowu rozchodzi się o semantykę, a drążenie tego tematu mnie już nudzi. Mam swoją interpretację definicji zaburzenia (zaburzenie harmonii, zaburzenie w funkcjonowaniu oraz zaburzenie psychiczne w tym wypadku), ty masz swoją, okej. <br />" Sama nie widzisz nic złego w wyciąganiu wniosków na mój temat z komentarzy, ale broń Boże w drugą stronę?” – Użyłam „jeżeli”, które uruchamia zdanie warunkowe, czyli moje sformułowanie przybrałoby postać oznajmującą tylko w momencie, gdybyś rzeczywiście to zrobił, otwarta furtka, rozumiesz. Natomiast ty: „>Twierdzę, że należysz do grona ludzi<, którzy nazbyt pochopnie zaliczają jednostki nietypowe do jednostek zaburzonych.”<br /><br />„Wystarczyłoby nie pisać głupoty o schizofreniku, który nie cierpi, bo nie zdaje sobie sprawy z nieprawdziwości własnych urojeń, ani nie sięgać po przesadzone stwierdzenia jak "trwanie w psychotycznych wizjach", które nijak mają się do doświadczeń większości schizofreników. Wtedy nie zakładałbym, że masz co najwyżej przeciętną wiedzę na temat tej choroby.”<br />– Cóż. Mój błąd, masz rację, szukałam przykładu na szybko, więc posłużyłam się skrótem myślowym, który został zinterpretowany dosłownie, czego w sumie mogłam się spodziewać, biorąc pod uwagę charakter naszej dyskusji. <br />„… cierpienia niewynikające ściśle z cech nietypowych, a wynikające z nich pośrednio, jednak pochodzące z środowiska zewnętrznego, nie mogą być uważane jako powód do zakwalifikowania tych cech jako zaburzenia.”<br />– Daruję już se. Wyraziłam precyzyjnie, co sądzę na temat dyskusji odnośnie pojęcia „zaburzenie” wcześniej.Weronahttps://www.blogger.com/profile/12990678788672145657noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-16168608219207933222016-09-19T05:01:16.299+02:002016-09-19T05:01:16.299+02:00Ten moment, gdy kończysz i zaczynasz swój dzień od...Ten moment, gdy kończysz i zaczynasz swój dzień od napisania komentarza na blogu. :’)<br />„ Dowody anegdotyczne nie mają wartości naukowej. Dobrze rozumiem, że prosisz mnie o badania potwierdzające, że poglądy rodziców mają wpływ na kształtowanie się poglądów dziecka?”<br />– To nie były dowody, tylko luźna uwaga. Nie, nie prosiłam cię o to, tylko o badania potwierdzające, iż w >każdym< przypadku rodzina odgrywa >kluczową< rolę. Moje założenie brzmi – Luna Lovegood to autonomiczna jednostka o pewnym zestawie cech i poddawana różnego rodzajom wpływom (w tym wpływie ojca), a nie tabula rasa, którą zapisywał Ksenofilius. Wróćmy do samych początków dyskusji: „Wskazówka na przyszłość - nie da się zdiagnozować ani żywego człowieka ani postaci fikcyjnej w oderwaniu od jej środowiska rodzinnego.” Oczywiście, że nie, ale nie da się jej również >zdiagnozować< bez wglądu w wiele innych płaszczyzn funkcjonowania w inszych komórkach społecznych, analizy struktur jej osobowości, lęków i motywacji etc. Moim zdaniem niesłusznie uczepiłeś się Ksenofiliusa jako wręcz jedynego bodźca mającego wpływ na obecny kształt takiej, a nie innej wersji Luny. <br />„Oczywiście "dziedziczenie" poglądów nie ogranicza się tylko do wyznania, na przykład istnieje szokujące badanie, które udowadnia, że dzieci z rodzin, w których uprawia się sport, same częściej uprawiają sport. Nieprawdopodobne, a jednak.”<br />– Mam wrażenie, że kompletnie nie zrozumiałeś moich intencji, więc postaram się jakoś inaczej: nie twierdzę, iż ojciec Luny nie miał na nią żadnego wpływu, wręcz przeciwnie, wychodzę jednak z założenia, iż Luna to postać nieco bardziej skomplikowana i na pewno nie przyjmę do świadomości faktu, iż takie a nie inne środowisko, w którym dorastała, ukierunkowało ją w procencie bliskim 100 na owe specyficzne postrzeganie rzeczywistości. Grał tutaj rolę szereg innych czynników, w tym przede wszystkim predyspozycje charakterologiczne. Podchodzę do tego relatywnie. Zostawiam otwarte furtki. Moim celem nie jest dokonanie psychoanalizy Luny – w poście właściwie rozbijało się to o rys psychologiczny – tylko ukazanie, jak wiele ta postać skrywa tajemnic, jak wiele jest w niej niedopowiedzeń, jak wiele nieścisłości, które ałtoreczki fanfików powinny wypełnić, a czego nie robią.<br />„ nie można zaliczyć myślenia magicznego jako objawu patologicznego stanu w oderwaniu od analizy środowiska, w którym dana osoba dorasta. Tutaj za bardzo się skupiałaś na natężeniu myślenia magicznego i jego wpływie na życie codzienne, więc ujmijmy to inaczej. Średniowieczny wiking dobrowolnie składający swoje życie w ofierze bogom nie może być uznany za zaburzonego, chociaż myślenie magiczne w jego przypadku doprowadza do bardziej ekstremalnego zdarzenia niż samotne włóczęgi Luny, to znaczy do samobójstwa.”<br />– No właśnie, średniowieczny mnich. Trochę inne uniwersa. Mój punkt widzenia opiera się o to, co wiem jako osoba żyjąca w XXI wieku i właśnie w takim kontekście będę ową kwestię analizować. Wiem, o co ci chodzi, ale różnice w naszych poglądach mają tu podłoże czysto semantyczne. Uważasz, że ktoś składający siebie w ofierze nie może być uznany za zaburzonego, ponieważ środowisko, w którym żyje, pretenduje wręcz ową postawę, a więc nie ma innego punktu odniesienia, o ile dobrze zrozumiałam. Ja przeciwnie – sądzę, iż jego zachowanie oscyluje w granicach ostrego prania mózgu przez zbiorowość, a moim punktem wyjścia są pojęcia chociażby instynktu samozachowawczego (pierwszy lepszy przykład – jak pewnie zdajesz sobie sprawę, analiza problemu jest cokolwiek skomplikowana i w tym momencie niepotrzebna). Kto ma rację? Każdy, ponieważ widać tutaj czysty relatywizm. Podchodzimy do tej samej kwestii z zupełnie różnych stron. Choć skupiasz się w tym momencie na czymś zupełnie innym, nie twierdzę, iż twoje spojrzenie jest błędne, bo nie jest. Jest po prostu inne, a kwestia nazwania samobójstwa mnicha zaburzeniem albo niezaburzeniem nic nikomu nie da – to czysta semantyka i przepychanka na słowa.Weronahttps://www.blogger.com/profile/12990678788672145657noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-2776576177849104892016-09-19T02:39:37.588+02:002016-09-19T02:39:37.588+02:00"Secundo, jeżeli tylko po tym artykule zalicz..."Secundo, jeżeli tylko po tym artykule zaliczasz mnie do jakiegokolwiek typu ludzi, to trochę… niefajnie." - znowuż. Sama nie widzisz nic złego w wyciąganiu wniosków na mój temat z komentarzy, ale broń Boże w drugą stronę?<br />" Czyli sugerujesz, że skoro odniosłam się tylko do objawów pozytywnych schizofrenii, to nie wiem o istnieniu tych negatywnych? Dla spokoju ducha, żebyś czasem nie pomyślał, że jestem ignorantką, powinnam napisać cały elaborat na temat rodzajów, etapów schizofrenii, jej etymologii, objawów i sposobu leczenia, chociaż jest to w kontekście dyskusji absolutnie niepotrzebne?" - nie. Wystarczyłoby nie pisać głupoty o schizofreniku, który nie cierpi, bo nie zdaje sobie sprawy z nieprawdziwości własnych urojeń, ani nie sięgać po przesadzone stwierdzenia jak "trwanie w psychotycznych wizjach", które nijak mają się do doświadczeń większości schizofreników. Wtedy nie zakładałbym, że masz co najwyżej przeciętną wiedzę na temat tej choroby.<br />"Nie rozumiem, jak te przykłady odnoszą się do tego, co napisałam." - okej, Twoje słowa zinterpretowałem inaczej. Użyłaś wyrażenia, że Luna "może cierpieć" w przyszłości z powodu swojej nietypowej osobowości, więc założyłem, że masz raczej na myśli cierpienie emocjonalne, ewentualnie również możliwość padnięcia ofiarą przemocy fizycznej z racji tego, że się wyróżnia, nie to, że stratuje ją centaur. "Będzie cierpiała" w kontekście tragicznej śmierci brzmi może nie tyle niepoprawnie, co nietypowo i nasuwa raczej inne skojarzenia. W każdym razie cały ten akapit odnosił się do tego, że cierpienia niewynikające ściśle z cech nietypowych, a wynikające z nich pośrednio, jednak pochodzące z środowiska zewnętrznego, nie mogą być uważane jako powód do zakwalifikowania tych cech jako zaburzenia.<br />"ponieważ wierzyła, że znajdzie tam te, których istnienie sobie uroiła." - błąd! Nie uroiła ich sobie, wychowywała się w przekonaniu, że one istnieją. To jest zasadnicza różnica. Inaczej wszystkie dzieci wierzące w Świętego Mikołaja musimy uznać za zaburzone. Problem pojawia się wtedy, jeśli niezasugerowane niczym podobnym dziecko zaczyna opowiadać, że na jej ramieniu siedzi szczurek, który namawia je do pobicia półtoramiesięcznego braciszka. To może być krnąbrny zmyślony przyjaciel albo objaw zaburzenia, w każdym razie - nie można traktować jako urojeń wierzeń, które zostały komuś mocno zasugerowane, przedstawione jako fakt naukowy itp. <br />"Co ma wspólnego pielgrzymka ze szlajaniem się w samotności po lesie pełnym niebezpiecznym stworzeń, ponieważ „przedmiot kultu” tego wymaga?" - to, że ludzie z powodu różnych wierzeń wykonują bardziej niebezpieczne czynności, łącznie z jedzeniem mózgów swoich martwych przodków, co nie kwalifikuje ich jako zaburzonych. <br />https://www.youtube.com/watch?v=hjFc7NTS8e4 - lol. Zabawne.<br />"Tak jak wspomniałam wcześniej – dyskutuję o treści posta, nie zahaczam w żadnym stopniu o twoją osobę." - tsssssssssa...<br />"Jawi mi się to jako śmieszkowanie z osoby stojącej w letnim stroju na środku pustkowia w Alasce, ponieważ „kiedyś zimą wyskoczyłam do kiosku naprzeciwko po gazetkę bez kurtki i żyję, o co ci w ogóle chodziii”."<br />"Samo pojęcie „zaburzenie” zostaje odebrane przez ciebie, Narrator, jako nacechowane emocjonalnie i wręcz obraźliwe."<br />"Ergo rozśmieszyła mnie interpretacja moich wypocin jako próby wkręcenia komuś, kto wysławia się inaczej niż reszta, choroby."<br />Żadna z tych uwag nie jest merytoryczna.<br />A potem klasyczne:<br />"Nie rozumiem twojej pasywnej agresji względem mnie chociażby, Narratorze." <br />Hipokryzja much? Mój pierwszy komentarz raczej pozbawiony personalnych wstawek, sugerujących, że Twoje poglądy są głupie na granicy śmieszności, sama natomiast stosujesz pasywną-agresję, a potem oburzasz się odpowiedzią w podobnym tonie. Tego nie rozumiem.Narratorhttps://www.blogger.com/profile/07963032861368622209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-7799666295599364022016-09-19T02:38:31.228+02:002016-09-19T02:38:31.228+02:00"Brak w tym uporządkowanej, logicznej struktu..."Brak w tym uporządkowanej, logicznej struktury. Raz Luna zachowuje się infantylnie, raz dojrzale, i nie sposób znaleźć algorytmu, wedle którego można byłoby chociaż bardzo ogólnie zarysować, co nią kieruje i jaki właściwie reprezentuje tok rozumowania." - według mnie to się nazywa: "bycie nastolatkiem". Wiek największej hipokryzji i autorytarnego sposobu wyrażania myśli.<br />To tak półżartem półserio, ale zważ na to, że oceniamy postać, którą poznajemy jako nastolatkę, znaczy z nieukształtowaną jeszcze do końca osobowością, która dodatkowo dostaje niewdzięczny angaż postaci drugoplanowej. Właściwie mogłabyś podać tu jakiś przykład zachowań/wierzeń Luny, które są ze sobą sprzeczne? Samo "raz jest dojrzała, raz nie" czy "raz myśli logicznie, raz nie" to zbyt ogólne stwierdzenia, tym bardziej, że pierwsze da się wytłumaczyć jej wiekiem, a drugie w zasadzie się nie wyklucza. <br />"Wszystko się rozbija o fakt, jak mało uwagi zostało jej poświęcone w tekście, a jednocześnie – gdy już się pojawiała – jak wieloma bodźcami od jej osoby (rip. wrażliwiątko) czytelnik został zbombardowany." - z jednej strony racja, ale z drugiej społeczeństwo czarodziejów jest przez Rowling opisywane jako zdziwaczałe, a przez to atrakcyjne dla młodego czytelnika. Tak naprawdę Luna nie jest z perspektywy czytelnika bardziej dziwna niż powiedzmy Artur Weasley czy Tonks, a jedyna różnica między nią a resztą przedstawionych w tekście ekscentryków polega na tym, że jest wprost nazywana dziwaczką. Rowling niejednokrotnie opisuje zachowania niebezpieczne jako fajne/atrakcyjne - ekhm, quidditch? Szlaban do odbycia w Zakazanym Lesie? Turniej Trójmagiczny? Więc to generalnie problem pisarki, a nie jednej postaci. Znowu: może i bym przytaknął Twojej interpretacji tej bohaterki, gdyby nie to, że jest oderwana od jej środowiska rodzinnego, społeczeństwa, w którym żyje i konwencji, w której porusza się Rowling.<br />Pomysłów autorek fanfików nawet nie komentuję, tam można znaleźć wszystko.<br />"Mogę nawiązywać do pojęcia zaburzenia psychicznego, ale także samego zaburzenia, a dokładnie jego dwóch definicji, na przykład." - to znaczy wciąż dotykasz tej problematyki.<br />"To jest dyskusja o Lunie, a nie tobie, więc nie widzę sensu takich wstawek." - skoro to dyskusja o Lunie, to dlaczego wcześniej rzuciłaś stwierdzenie o mnie, to znaczy że traktuję słowo "zaburzenie" jako obrazę? To sugeruje tym samym, że przyjmuję wobec ludzi zaburzonych/chorych postawę skrajnie negatywną. Mam wrażenie, że wstawki personalne są dla Ciebie ok, jeśli są potwierdzeniem Twojej tezy, używane przeze mnie są nagle dowodem brakiem zdolności erystycznych.<br />"Gdzie używam tego zamiennie? Cytat proszę, proszę cytaty." - 'k. <br />"Czy używając słowa „zaburzenie” muszę się automatycznie odnosić do choroby psychicznej[...]" - tak brzmi zdanie, nie "czy używając słowa „zaburzenie” muszę się automatycznie odnosić do zaburzenia osobowości[...]".Narratorhttps://www.blogger.com/profile/07963032861368622209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-14770106776185205142016-09-19T02:36:47.713+02:002016-09-19T02:36:47.713+02:00"Bo życie mi jakoś pokazało, że chodzą po tej..."Bo życie mi jakoś pokazało, że chodzą po tej ziemi ludzie, którzy mają już od dziecka skrajnie inne wartości niż ich rodzice i wrzucanie wszystkich do jednego worka chyba mija się w tym momencie z celem." - a moja sąsiadka pali od 60 lat i cieszy się doskonałą kondycją fizyczną, czyli hipoteza o szkodliwości palenia obalona. Dowody anegdotyczne nie mają wartości naukowej. Dobrze rozumiem, że prosisz mnie o badania potwierdzające, że poglądy rodziców mają wpływ na kształtowanie się poglądów dziecka? 'k. http://www.jstor.org/stable/41604175?seq=1#page_scan_tab_contents To badanie też ciekawie obrazuje to, jak płeć dzieciaków i ich relacje z dziadkami, rodzicami, to czy, w rodzinie doszło do rozwodu i tak dalej, wpływa na kształtowanie się religii. Oczywiście "dziedziczenie" poglądów nie ogranicza się tylko do wyznania, na przykład istnieje szokujące badanie, które udowadnia, że dzieci z rodzin, w których uprawia się sport, same częściej uprawiają sport. Nieprawdopodobne, a jednak. (Żeby nie było wątpliwości, tutaj nabijam się z kolejnych badań w stylu "udowodnijmy, że jeśli rodzice robią X, to dzieci też bedo!", skoro wpływ zachowań i poglądów rodziców na te reprezentowane potem przez dzieci jest oczywisty i niejednokrotnie potwierdzony, nie z Ciebie.)<br />"A przykład odnosił się do natężenia myślenia magicznego, jeśli nie jest to w jakiś sposób widoczne, to w tym momencie to podkreślę – myślenie magiczne przewija się w naszej codzienności, ale na pewno nie w takim stopniu, w jakim to ma miejsce u Luny." - jasne, że nie, ale mi chodzi o wyłącznie o to, że nie można zaliczyć myślenia magicznego jako objawu patologicznego stanu w oderwaniu od analizy środowiska, w którym dana osoba dorasta. Tutaj za bardzo się skupiałaś na natężeniu myślenia magicznego i jego wpływie na życie codzienne, więc ujmijmy to inaczej. Średniowieczny wiking dobrowolnie składający swoje życie w ofierze bogom nie może być uznany za zaburzonego, chociaż myślenie magiczne w jego przypadku doprowadza do bardziej ekstremalnego zdarzenia niż samotne włóczęgi Luny, to znaczy do samobójstwa. Pierwszy zielonoświątkowiec, który uznał, ze pieszczenie jadowitego węża to instant sposób na zbawienie https://pl.wikipedia.org/wiki/Poskramianie_w%C4%99%C5%BCy najpewniej był zaburzony, ale osoba, która została już wychowana w tej wierze i przekonana, że to Jedyny Słuszny Pogląd - niekoniecznie. Z poglądów nabytych bardzo trudno zrezygnować, nawet gdy są społecznie nieakceptowane. https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_potwierdzenia A zauważ, że z punktu widzenia Luny szukanie w nocy nargli MA SENS, bo gdyby zdobyła dowód na ich istnienie, zrehabilitowałaby siebie i swojego biednego tatkę.Narratorhttps://www.blogger.com/profile/07963032861368622209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-59516184713377077462016-09-19T00:32:45.680+02:002016-09-19T00:32:45.680+02:00„ Stereotypowe przedstawienie schizofrenii. Schizo...„ Stereotypowe przedstawienie schizofrenii. Schizofrenia łączy się też z objawami negatywnymi, nie tylko pozytywnymi” <br />– Czyli sugerujesz, że skoro odniosłam się tylko do objawów pozytywnych schizofrenii, to nie wiem o istnieniu tych negatywnych? Dla spokoju ducha, żebyś czasem nie pomyślał, że jestem ignorantką, powinnam napisać cały elaborat na temat rodzajów, etapów schizofrenii, jej etymologii, objawów i sposobu leczenia, chociaż jest to w kontekście dyskusji absolutnie niepotrzebne?<br />„ jeśli zakocham się, a mój potencjalny wybranek będzie się dupczył na prawo i lewo i zarazi mnie HIVem, też będę cierpiał. Czy to znaczy, że miłość = potencjalne zaburzenie? Czy nazbyt ufne dziecko też jest ufne, bo kiedyś może paść ofiarą porywacza? Czy bardzo piękna kobieta jest zaburzona, bo kiedyś z powodu swojej urody może przyciągnąć uwagę stalkera?”<br />– Nie rozumiem, jak te przykłady odnoszą się do tego, co napisałam. Luna robiła rzeczy, które mogły jej zaszkodzić – chodziła do Zakazanego Lasu i inszych miejsc, w których istniało prawdopodobieństwo, że zostanie zaatakowana przez prawdziwe magiczne stwory, ponieważ wierzyła, że znajdzie tam te, których istnienie sobie uroiła. To jeden przykład. W fanfikach sprawa ma się wręcz tragicznie – Looney biega sobie z centaurami, kolekcjonuje trujące rośliny, wierząc w ich magiczne właściwości, chowa się w składzikach na miotły na kilkanaście godzin, oddając się medytacji (?), raz chyba nawet trafiłam na ficzka, w którym jadła kamienie. <br /> „kilkudniowa, piesza wycieczka do miejsca kultu religijnego też nie jest bezpieczna, a jednak żaden psychiatra nie zdiagnozuje pielgrzyma jako zaburzonego”<br />– Co ma wspólnego pielgrzymka ze szlajaniem się w samotności po lesie pełnym niebezpiecznym stworzeń, ponieważ „przedmiot kultu” tego wymaga? <br />Czy ten tekst powstałby, gdyby Luna była opisana jako przedstawicielka religii, która skupiałaby w świecie magii więcej osób niż ona i jej ojciec?<br />https://www.youtube.com/watch?v=hjFc7NTS8e4<br />„ jestem mężczyzną, a założyłaś, że jest przeciwnie, bo większość osób w tej stronie blogosfery to kobiety. Kto tu myśli tendencyjnie?”<br />– Nie obchodzi mnie twoja płeć i używam pierwszej lepszej końcówki, która przyjdzie mi do głowy, żeby w ogóle upersonifikować swoją wypowiedź. Ponieważ – tak jak zauważyłeś – siedzi tutaj więcej dziewczyn, posłużyłam się żeńską, było większe prawdopodobieństwo, że trafię. Jeśli uraził cię fakt, iż zwróciłam się do ciebie jak do dziewczyny i nie zapytałam na wstępie, z kim mam do czynienia, no to nie moja sprawa w zasadzie. Tak jak wspomniałam wcześniej – dyskutuję o treści posta, nie zahaczam w żadnym stopniu o twoją osobę. Weronahttps://www.blogger.com/profile/12990678788672145657noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-28530531061107288612016-09-19T00:32:28.376+02:002016-09-19T00:32:28.376+02:00„Nie zgadzasz się ze mną, więc na pewno mnie nie r...„Nie zgadzasz się ze mną, więc na pewno mnie nie rozumiesz, w końcu mam monopol na PRAWDĘ! ;_;”<br />– Napisałam tylko, że odnoszę wrażenie, no wiesz, moje osobiste odczucia. Jeżeli ktoś tu ma problem z nadinterpretacją czyichś wypowiedzi, to na pewno nie ja.<br />„myślę, że celem ałtoreczek jest pokazanie, że ich bohaterka nie należy do tłumu z góry odrzucającego Lunę, tylko potrafi dojrzeć w niej kogoś więcej niż przygłupią dziwaczkę, stąd te scenki, w których Luna okazuje się dobrą przyjaciółką, zawsze gotową wysłuchać i wesprzeć Mary Sue. Tylko że opisują to debilnie.”<br />– Moim zdaniem to niewielki procent, ale masz prawo do swojej opinii.<br />„ na skomentowanie nieprawidłowości i pochopności tego stwierdzenia znajduję tylko trzy słowa: jestem chory psychicznie. Taka samonienawiść. Taka niechęć do własnego zaburzenia.”<br />– To jest dyskusja o Lunie, a nie tobie, więc nie widzę sensu takich wstawek.<br />„Jakim prawem mówisz o romantyzowaniu chorób psychicznych, jeśli stwierdzenie "X nie jest chory psychicznie" interpretujesz jako "za bardzo lubię X, by przyznać, ze jest chory psychicznie, bo traktuję to jako obrazę!"?”<br />– Prawem, jakim jest wolność słowa HEHE. Drogi Narratorze, widzę, że uczepiłeś się czegoś, co wystarczyłoby skwitować stwierdzeniem: „twoje odczucia są błędne, nie odebrałem tego w ten sposób”. <br />„Samo używanie wymiennie przez Ciebie słowa "zaburzenie" i "choroba psychiczna" świadczy o tym, że Twoja wiedza na ten temat jest powierzchowna.”<br />– Gdzie używam tego zamiennie? Cytat proszę, proszę cytaty. <br />„Jeśli nie potrafisz zdiagnozować jednoznacznie bohaterki, Twój tekst nie jest merytoryczny.”<br />– Wszystko ci wyłożyłam w poprzednich komciach i nie będę się powtarzać jak zdarta płyta vol 2.<br />„a więc ten tekst nie jest o romantyzowaniu choroby psychicznej Luny, bo nie uważasz, że Luna jest chora psychicznie? Więc czym on jest, zbiorem luźno powiązanych ze sobą słów z wikipedii?” – Wszystko ci wyłożyłam w poprzednich komciach i nie będę się powtarzać jak zdarta płyta vol 3. (+ ten pojazd z Wikipedią tak bardzo w punkt, zasugerowałeś publicznie, że pewnie nigdy nie miałam w ręce książki popularno- lub stricte naukowej nt. rzeczy, o której mówię, a wszelkie mondre słówka skopiowałam z internetowych artykułów. Czytając twojego dissa, całe życie przeleciało mi przed oczami, ah)<br />„Nie sugeruję, że stwierdziłaś, że inność jest zła. Twierdzę, że należysz do grona ludzi, którzy nazbyt pochopnie zaliczają jednostki nietypowe do jednostek zaburzonych.”<br />– Primo, zaburzenie jako brak harmonii w homeostacie nie jest tym samym, co zaburzenie, które definiuje się jako nieprawidłowość w funkcjonowaniu homeostatu – język polski akurat w tej kwestii bieduje i nie posiada dwóch osobnych określeń na owe zjawiska, więc posługuję się tym jednym słowem zamiennie. Nic ci na to nie poradzę, iż ogranicza mnie semantyka. Secundo, jeżeli tylko po tym artykule zaliczasz mnie do jakiegokolwiek typu ludzi, to trochę… niefajnie. Weronahttps://www.blogger.com/profile/12990678788672145657noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-4815174042899828082016-09-19T00:32:03.364+02:002016-09-19T00:32:03.364+02:00„Dlatego nie wiem, jak diagnozujesz Lunę, a skoro ...„Dlatego nie wiem, jak diagnozujesz Lunę, a skoro nie potrafisz precyzyjnie stwierdzić, co jej dolega, po co właściwie ten artykuł?”<br />– Wszystko ci wyłożyłam w poprzednich komciach i nie będę się powtarzać jak zdarta płyta.<br />„Dziecko wychowane przez fanatyków religijnych wyniesie te poglądy z domu (no bo jakie inne miałoby mieć?), a to, czy je odrzuci w dorosłym życiu, to inna sprawa.”<br /> – Cóż, nie wiem, masz jakieś badania, cokolwiek na poparcie tej teorii? Pytam serio, nie traktuj tego jako zaczepki. Bo życie mi jakoś pokazało, że chodzą po tej ziemi ludzie, którzy mają już od dziecka skrajnie inne wartości niż ich rodzice i wrzucanie wszystkich do jednego worka chyba mija się w tym momencie z celem. <br />„wtf. Oba przypadki są przykładem myślenia magicznego. W psychologii istnieje powszechnie uznawane przekonanie, że KAŻDA osoba jest zdolna do rozwinięcia myślenia magicznego jeśli znajdzie się w sprzyjającym temu warunkach. A co za tym idzie, samo myślenie magiczne nie może być uznawane za objaw choroby psychicznej, bo występuje również w przypadku zdrowych osób. Czego tu nie rozumiesz?” <br />– Nie rozumiem twojej pasywnej agresji względem mnie chociażby, Narratorze. A przykład odnosił się do natężenia myślenia magicznego, jeśli nie jest to w jakiś sposób widoczne, to w tym momencie to podkreślę – myślenie magiczne przewija się w naszej codzienności, ale na pewno nie w takim stopniu, w jakim to ma miejsce u Luny.<br />„wydawało mi się, że zarzucałaś brak spójności tej bohaterce ze względu na to, że zarówno u Rowling jak w fanfikach jest przedstawiana jako osoba z jednej strony bezkrytycznie wyznająca swojej poglądy, a z drugiej gotowa do udzielania emocjonalnego wsparcia i udzielania 'błyskotliwej' rady.”<br />– Nie. Luna Lovegood udziela owych błyskotliwych rad raczej tylko w fanfikach. Kiedy analizowałam pobieżnie jej osobowość, odnosiłam się do tej kanonicznej – brak spójności objawia się tutaj faktem, iż następuje dysonans między poszczególnymi jej zachowaniami. Brak w tym uporządkowanej, logicznej struktury. Raz Luna zachowuje się infantylnie, raz dojrzale, i nie sposób znaleźć algorytmu, wedle którego można byłoby chociaż bardzo ogólnie zarysować, co nią kieruje i jaki właściwie reprezentuje tok rozumowania. Wszystko się rozbija o fakt, jak mało uwagi zostało jej poświęcone w tekście, a jednocześnie – gdy już się pojawiała – jak wieloma bodźcami od jej osoby (rip. wrażliwiątko) czytelnik został zbombardowany. Rowling wrzuciła tak kontrowersyjną postać i jako jedyną wskazówkę podała fakt, iż miała ona ojca dziwaka. Można wysnuwać tysiące założeń, kombinować w jedną i w drugą stronę, ale tak czy siak ta bohaterka unosi się w próżni.<br />„Nadrzędnym celem mojego wpisu było udowodnienie, że Luna nie może być postrzegana jako chora psychicznie i to duża nadinterpretacja.”<br />– Zadałam tylko pytanie.<br />„tylko jak chcesz napisać artykuł o romantyzowaniu chorób psychicznych, nie dotykając problemu zaburzeń lub chorób psychicznych? Um?”<br />– Mogę nawiązywać do pojęcia zaburzenia psychicznego, ale także samego zaburzenia, a dokładnie jego dwóch definicji, na przykład.<br />Weronahttps://www.blogger.com/profile/12990678788672145657noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-89664098590713321422016-09-18T23:06:06.132+02:002016-09-18T23:06:06.132+02:00Ups?Ups?Narratorhttps://www.blogger.com/profile/07963032861368622209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-81011066437660975132016-09-18T23:00:55.935+02:002016-09-18T23:00:55.935+02:00Hem hem i kto tu ma uboga wiedze i powierzchownie ...Hem hem i kto tu ma uboga wiedze i powierzchownie zna temat...Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-36981626591978487882016-09-18T22:44:05.023+02:002016-09-18T22:44:05.023+02:00Właśnie się zorientowałem, że popełniłem ten sam b...Właśnie się zorientowałem, że popełniłem ten sam błąd, co autorka tekstu. :P<br />"Taka samonienawiść. Taka niechęć do własnego zaburzenia." - miałem oczywiście na myśli chorobę, nie zaburzenie.Narratorhttps://www.blogger.com/profile/07963032861368622209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-71293602627408821342016-09-18T22:37:58.270+02:002016-09-18T22:37:58.270+02:00"Btw., uważam za nieco pozbawione sensu komen..."Btw., uważam za nieco pozbawione sensu komentowanie tylko pierwszej części posta, gdyż jest on nierozerwalnie związany z jego dalszą częścią, w której – moim zdaniem – rozwijam i dość precyzyjnie formułuję swoje stanowisko odnośnie całego problemu." - eee, ale jeśli Luna jest zdrowa i jest po prostu ekscentryczną postacią drugoplanową, to co złego jest w przedstawianiu jej w fanfikach jako ekscentrycznej postaci drugoplanowej?<br />"Co do stylu – powtórzę jeszcze raz – ma on charakter częściowo indywidualistyczny, a częściowo został podrasowany, by wcielić się na moment właśnie w taką Lunę i zaprezentować różne warianty dziwności. Że tak zarzucę memem - incepcja!!!" - a już myślałem, że specjalnie postanowiłaś uprzykrzyć życie czytelnikowi, by każde zdanie było maksymalnie niezrozumiałe, dzięki za sprecyzowanie. :P <br />"(Ergo rozśmieszyła mnie interpretacja moich wypocin jako próby wkręcenia komuś, kto wysławia się inaczej niż reszta, choroby.)" - mnie rozśmieszyło oczekiwanie, że z Twoim stylem wyrażania się każdy jasno odczyta Twoje intencje. :P Była w blogosferze taka jedna, która porozumiewała się ze światem chaotycznymi strumieniami świadomości, aż zatęskniłem za nią.Narratorhttps://www.blogger.com/profile/07963032861368622209noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-121575533994366307.post-70021531564705105292016-09-18T22:30:07.068+02:002016-09-18T22:30:07.068+02:00*Czy nazbyt ufne dziecko też jest zaburzone, of co...*Czy nazbyt ufne dziecko też jest zaburzone, of course.Narratorhttps://www.blogger.com/profile/07963032861368622209noreply@blogger.com